Śniadanie angielskie, po którym z pewnością nie braknie wam siły na cały dzień ;) Ze względu na swoją kaloryczność i niekoniecznie pozytywny wpływ na zdrowie powinno być raczej jedzone od święta… Ale z pewnością warto je zjeść chociaż raz w życiu, bo jest po prostu pyszne. Poniższy zestaw nie jest "pełny" - powinien zawierać jeszcze dodatkowo kiełbaski wieprzowe oraz grillowaną pieczarkę, ew. tak zwane hash browns, czyli placki ziemniaczane, smażone w głębokim tłuszczu.
W Anglii zdarzyło mi się być osobiście - i mimo, że angielskiego śniadania nie udało mi się zjeść na miejscu, to przywiozłam z tamtej podróży kilka innych upodobań kulinarnych. Bardzo polubiłam baked beans, czyli fasolkę w sosie pomidorowym, pieczoną lub gotowaną w owym. Wchodzi ona w skład śniadania, jak również często podawana jest do innych potraw (na przykład do frytek ;)). Darzę również sentymentem angielskie cydry, oraz czipsy Walker's w wersji solonej z octem. Brzmi trochę dziwnie, i tak właśnie jest - ten smak się kocha albo nienawidzi. To czego absolutnie już nigdy w życiu nie spróbuję (choćby słono płacili) to pasta Marmite. Gdybym miała stworzyć listę 10 najbardziej paskudnych rzeczy do jedzenia, to marmite z pewnością dostałby na niej honorowe miejsce ;)
A wracając do śniadania…