wtorek, 31 marca 2015

Nowa blogowa seria: Kuchenne zachcianki #1




Cześć! Witajcie w kuchennych zachciankach :) 

Nowa seria będzie pojawiać się mniej więcej raz w miesiącu (zwykle pod koniec miesiąca) i dotyczyć będzie akcesoriów kuchennych, sprzętu AGD (małego i dużego), zastawy, dekoracji - słowem wszystkiego, co może przydać nam się w kuchni (a nie jest składnikiem kulinarnym).

Chyba każdy amator gotowania ma swoją kuchenną wishlistę rzeczy, które kiedyś chciałby posiadać. Jedne zachcianki spełni prędzej lub później, inne wylądują w sferze marzeń z racji ceny sprzętu lub jego małej użyteczności w codziennym gotowaniu. Ja również mam swoją listę (całkiem długą!)

Część akcesoriów udało mi się już przez lata zdobyć lub nabyć (przykład - maszyna do chleba, o której marzyłam przez długi czas, z pewnością wspomnę o niej w osobnym poście). Jednak na liście wciąż przybywa nowych rzeczy ;) Na bieżąco śledzę oferty sklepów z odpowiednim asortymentem czy też nowinki z prasy kulinarnej. Nowa blogowa seria ma za zadanie uporządkowanie zachcianek oraz przybliżenie wam produktów, które mogłyby wzbogacić wasze kuchnie. 

Przy każdej pozycji znajdziecie cenę (o ile produkt da się od ręki zakupić i jego cena jest jawna) oraz kategorię:
  • NIEZBĘDNE - Przed tym nie uciekniecie! W tej szukajcie sprzętu, który prędzej czy później okaże się potrzebny do przygotowania niektórych potraw
  • UŻYTECZNE - Trochę bajer, poradzicie sobie bez takiego zaopatrzenia, ale… fajnie mieć! Ułatwia gotowanie. I życie.
  • CIEKAWE - Najczęściej niewiele ma wspólnego z użytecznością - kusi raczej ciekawą formą czy designem :) 
Wpisy nie są sponsorowane - jeśli wspominam o konkretnej marce lub firmie, to tylko ze względu na fakt, że mam z nią pozytywne doświadczenia lub zwyczajnie przypadła mi do gustu :-)

No to co? Kuchenne zachcianki - start!

1. Piekarnik z funkcją czyszczenia pyrolitycznego - UŻYTECZNE

Zdjęcie ze strony producenta

Na początek coś z wysokiej półki. Ceny piekarników z taką funkcją wahają się dość mocno i zależą również od innych parametrów (pojemność, marka, sterowanie, wyświetlacz, inne programy itd.) Zaczynają się średnio na poziomie 2 tysięcy a kończą na poziomie około 6 tysięcy. 

Ok, ale o co chodzi z tą pyrolizą? 

To jeden z systemów samooczyszczania się piekarnika. Ci, którzy częściej pieką, zapewne znają ból doczyszczenia tego urządzenia do stanu nówka-pewex. Zajmuje to dużo czasu, są zakamarki ciężkie w czyszczeniu. Naturalne środki takie jak soda nie są zbyt mocne, z kolei sklepowe środki wymagają bardzo dokładnego spłukania (a i tak mogą pozostawiać przez jakiś czas chemiczny zapach). 

Program czyszczenia pyrolitycznego pozwala pozbyć się bez wysiłku większych zabrudzeń. Piekarnik blokuje drzwi i rozgrzewa się do temperatury 500 stopni. Zanieczyszczenia wewnątrz piekarnika pod wpływem temperatury zmieniają się w popiół, który możemy łatwo zetrzeć. Bez szorowania. So much win.

Kiedy będę już urządzać własną kuchnię z pewnością wezmę piekarniki z tą funkcją pod uwagę.

2. Designerski fartuch kuchenny - CIEKAWE

Fartuchy COOKie

Zdecydowanie zbędny na co dzień bajer - sama rzadko korzystam z fartuchów kuchennych, jednak gdybym od czasu do czasu miała go użyć, postawiłabym na taki o ciekawym fasonie. W kuchni też można wyglądać pięknie (a przy okazji chronić codzienną odzież). Szczególnie podobają mi się fartuchy COOKie, które widzicie na zdjęciu powyżej. Koszt to 250-300zł, zależnie od modelu. 

3. Nóż szefa kuchni - NIEZBĘDNE

Zdjęcie ze strony Fiskars



Zdecydowanie niezbędna rzecz - z pomocą dobrego noża przygotowanie każdej potrawy stanie się o wiele łatwiejsze. Przez wiele lat używałam noża od Fiskarsa (na zdjęciu po lewej stronie), niestety uległ uszkodzeniu. Złamana rączka, nie do uratowania. Rozważam zakup tego samego modelu, lub wersji ze stali japońskiej (zdjęcie po prawej). Koszt to około 70 zł. 

A wy co macie na swoich kuchennych wishlistach? :)








poniedziałek, 30 marca 2015

O kawie (Affogato)

Każdy dzień zaczynam od kawy. Nie ma innej opcji - kawa musi być! Nie jestem typem rannego ptaszka, który zrywa się z łóżka ochoczo, pełen energii na nowy dzień. Niezależnie od godziny pobudki potrzebuję min. 30 minut na rozkręcenie się - spędzam je zwykle właśnie z kubkiem cieplutkiej, najzwyklejszej kawy z mlekiem. 


Mój kawowy kubeczek - po lewej ;)

Drugą kawę piję zwykle po południu. Druga kawa często różni się od tej pierwszej - mając już więcej czasu (i w miarę przytomny umysł) mogę przygotować bardziej wysublimowaną wersję ;) Ostatnio testowałam trochę przepisów z książeczki gorące napoje (wydawnictwo RM, patronat gazety wyborczej) i póki co najbardziej do gustu przypadło mi affogato. 



Sprawa jest bardzo prosta - affogato to połączenie gorącego espresso i lodów. W tradycyjnej wersji - waniliowych, jeśli macie ochotę na wersje mokka - użyjcie lodów czekoladowych. Podajcie do deseru (lub zamiast niego). Będzie pysznie ;)



Składniki (na jedną filiżankę):

  • Gałka lodów (waniliowych lub czekoladowych)
  • Filiżanka espresso
  • Bita śmietana
  • Kakao do posypania (można pominąć)
Gałkę lodów nałożyć do filiżanki, zalać espresso.
Udekorować bitą śmietaną i posypać kakao.


Smacznego :)









niedziela, 29 marca 2015

Czekoladowe ciasto islandzkie

Ciasto, które jest ze mną od samego początku przygody z gotowaniem… Pierwsze, które upiekłam samodzielnie. Należy raczej do mało wymagających - pracy przy nim niewiele, udawało się nawet w starszych, lekko niedomagających piekarnikach ;) Nie wymaga idealnego zachowania proporcji i restrykcyjnie odmierzonych składników, będzie więc dobrą propozycją dla tych, którzy nie mają wagi kuchennej, bądź wolą gotować i piec "na szklanki" lub "na oko". 

W smaku jest dość specyficzne, wilgotne, gliniaste, raczej ciężkie. 

Kolejną jego zaletą jest niski koszt wykonania. 

Tyle o zaletach, a wady? Cóż, może fakt, że nie jest to najbardziej fotogeniczny wypiek na świecie ;) 


Składniki:

  • 1 szklanka cukru
  • 1 szklanka kakao
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej 
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 szklanka naturalnej maślanki
  • 1 niepełna szklanka oleju
  • 1 niepełna szklanka wody
  • 1 i 3/4 szklanki mąki pszennej



Wszystkie sypkie składniki wymieszać w misce. Dodać maślankę i olej. Powoli rozrzedzać ciasto wodą, mieszając. Powinno mieć konsystencję gęstej śmietany. 

Dużą blachę wyłożyć papierem do pieczenia i wylać ciasto. Piec w piekarniku rozgrzanym do 190 stopni przez 30-40 minut. Pod koniec pieczenia należy sprawdzić za pomocą patyczka czy ciasto jest już gotowe.

Do ciasta warto przygotować jeszcze polewę czekoladową - rozpuścić w garnuszku 125g masła lub margaryny, dodać pół szklanki cukru pudru i 3-4 łyżki mleka. Zdjąć z ognia, dodać 3-4 łyżki kakao, wymieszać. Wylać gorącą polewę na ciasto i pozostawić do wystudzenia. 

Do biegu, gotowi… start!




Witajcie na blogu petite foodie :) 

Co tu znajdziecie?

Po pierwsze - przepisy kulinarne. Zawsze dobre, sprawdzone, smaczne! Czasem mojego autorstwa, czasem wypatrzone w polskiej czy zagranicznej blogosferze, oryginalne bądź zmodyfikowane. Zapewne nie zabraknie również hitów z książek i czasopism kulinarnych. Źródło przepisu znajdziecie przy każdym poście.

Po drugie - Od czasu do czasu kilka słów o kulinarnych publikacjach czy restauracjach wartych uwagi. 

Po trzecie - informacje z kulinarnego świata niezwiązane bezpośrednio z jedzeniem. Akcesoria kuchenne, design, te sprawy ;)

Po czwarte - zapewne od czasu do czasu będzie również niekulinarnie. :) Stay tuned!

Kim jestem i dlaczego bloguję?

W dużym skrócie - mam 22 lata, gotuję hobbystycznie od 5 lat. Sprawia mi to ogromną radość! 
Gotuję obiady, piekę ciasta, robię przetwory i nalewki. Od kilku miesięcy nie kupuję gotowego pieczywa - wszystkie wypieki powstają w mojej małej "domowej piekarni". Gotowanie jest dla mnie przyjemnością i odskocznią od codzienności. 

Więcej przeczytacie wkrótce w zakładce "o mnie". 

Blogowanie również dostarcza mi sporo radości. Robię to głównie dla siebie - by gromadzić w wygodny sposób przepisy, ale również dla was - by dzielić się przepisami i doświadczeniem. 

Nie jest to mój pierwszy blog. Przez długi czas, choć bardzo nieregularnie blogowałam pod adresem ney gotuje. Nie pisałam tam zbyt wiele od siebie - raczej tylko zamieszczałam przepisy. Stary blog powstawał w czasach gdy uczyłam się gotować i raczkowałam w tematyce kulinarnej :) Petite foodie powstaje już na bazie dużego doświadczenia i jest zdecydowanie bardziej osobistym projektem. 

Dlaczego petite foodie?

Odpowiedź na to pytanie jest tak obszerna, że z pewnością na dniach doczeka się osobnego posta ;) 

Ciepłe pozdrowienia dla wszystkich zakręconych na punkcie dobrej kuchni!