O cieście marchewkowym słyszałam już dawno (i to w samych superlatywach), jednak jakoś nie było okazji do spróbowania. Zachęcona do marchewkowych eksperymentów przez akcję na durszlaku, postanowiłam spróbować… Padło jednak nie na klasyczne ciasto marchewkowe, a na wypiek w formie muffinek. Zupełnie urzekł mnie przepis zaprezentowany na moich wypiekach. (oryginalny wpis na blogu honeyandjam). Zrezygnowałam z dodatku kokosa jako posypki - wciąż było pysznie!
Nie ma co się bać marchewki - zupełnie nie jest wyczuwalna w smaku. Ciasto za to zyskuje wyjątkową konsystencję… Spróbujcie sami, warto!
W przepisie zupełnie pominęłam siekane orzechy.
Zdjęcie wyjątkowo na szybko, w tonacji czarno białej. Nic nie traci, w oryginale i tak innych kolorów brak ;-)