O cieście marchewkowym słyszałam już dawno (i to w samych superlatywach), jednak jakoś nie było okazji do spróbowania. Zachęcona do marchewkowych eksperymentów przez akcję na durszlaku, postanowiłam spróbować… Padło jednak nie na klasyczne ciasto marchewkowe, a na wypiek w formie muffinek. Zupełnie urzekł mnie przepis zaprezentowany na moich wypiekach. (oryginalny wpis na blogu honeyandjam). Zrezygnowałam z dodatku kokosa jako posypki - wciąż było pysznie!
Nie ma co się bać marchewki - zupełnie nie jest wyczuwalna w smaku. Ciasto za to zyskuje wyjątkową konsystencję… Spróbujcie sami, warto!
W przepisie zupełnie pominęłam siekane orzechy.
Zdjęcie wyjątkowo na szybko, w tonacji czarno białej. Nic nie traci, w oryginale i tak innych kolorów brak ;-)
Składniki:
- 2/3 szklanki mąki pszennej
- 1/2 szklanki cukru
- 1 łyżeczka sody
- 3/4 łyżeczki proszku
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1/4 łyżeczki gałki
- po 1/4 łyżeczki zmielonych goździków i ziela angielskiego (zastąpiłam przyprawą do piernika)
- 1/4 łyżeczki soli
- 1/3 szklanki oleju
- 2 jajka roztrzepane
- pół szklanki posiekanych ananasów z puszki
- 1 szklanka startej marchewki
- odrobina mleka
- na wierzch: opakowanie mascarpone, 2 łyżki cukru pudru
W jednym naczyniu łączymy suche składniki, w innym łączymy jajka z olejem. Obie masy mieszamy, dodajemy marchewkę i ananasy. Dodajemy mleko, mieszamy krótko, do połączenia się składników. Ciasto wykładamy do papilotek w blaszce do pieczenia muffinek (u mnie 12 papilotek).
Pieczemy w temperaturze 180 stopni przez około 25 minut.
Po wystudzeniu smarujemy mascarpone wymieszanym wcześniej z cukrem pudrem.
I zajadamy :-)
Smacznego!
Uwielbiam wszelkie marchewkowce, muffiny z pewnością smakowały wybornie :)
OdpowiedzUsuńNie zawodzą smakiem, z pewnością będę wracać do tego przepisu :-)
Usuń